Najpopularniejsza porównywarka w Polsce jest już zmęczona pozycją lidera w tym segmencie i zapowiada prawdziwą rewolucję. W wywiadzie dla Money.pl dyrektor generalny Ceneo.pl mówi też o zagrożeniach dla rynku e-commerce - Większym problemem niż dominująca pozycja Google jest to, że jakiś dobrze doinwestowany startup z Chin może wywrócić do góry nogami cały biznes w sieci - mówi Marcin Łachajczyk.
Z projektu realizowanego po godzinach powstał biznes, który w 10 rocznicę istnienia zatrudnia już 150 osób. W polskim e-commerce Ceneo jest już graczem numer dwa, ale jak zapowiada Łachajczyk firma nie chce się już ścigać tylko z innymi porównywarkami i zaczyna myśleć o przyszłości w zupełnie innych, nowych obszarach tego sektora. By to było możliwe konieczne jest utrzymanie wysokiego poziomu zatrudnienie pracowników IT, których obecnie brakuje na rynku. Dyrektor Ceneo ma na to swój sposób i nie uważa za konieczne ścigania się w wysokości wynagrodzenia. - Wierzę, że wielu specjalistów jest zainteresowanych interesującymi wyzwaniami zawodowymi. Gramy w pierwszej lidze, dlatego nasi pracownicy mogą się tu realizować w tworzeniu czegoś zupełnie nowego i na najwyższym technologicznym poziomie - dodaje.
Jak przekonuje w wywiadzie dla Money.pl Marcin Łachajczyk w ciągu trzech ostatnich lat firma urosła czterokrotnie i dziś już generuje 15 - 20 procent transakcji w sklepach internetowych w Polsce. Podobnie jest z zyskami tu również Ceneo odnotowuje kilkukrotny wzrost. - Jest naprawdę bardzo dobrze, choć konkretnych kwot podać nie mogę. Sukcesywnie odchodzimy od modelu prostej porównywarki cen i w niedalekiej przyszłości będziemy miejscem, w którym się kupuje, a nie tylko szuka informacji - mówi. W ocenie dyrektora Ceneo kluczowe jest reagowanie na potrzeby, a na rynku internetowym te potrzeby zmieniają się pięć razy szybciej niż na tradycyjnym. Dlatego obecnie kluczowy jest dla firmy rozwój mobilnych aplikacji i usługi Kup na Ceneo umożliwiającej bezpośrednie zakupy w serwisie.
Obecnie większość głównych graczy na rynku już jest dostępna w tym sprzedażowym koszyku, co stanowi na razie 15 procent wszystkich dokonywanych zakupów. Jednak już 6 milionów produktów z 8, można kupić właśnie przez Ceneo. - Na początku współpracujące z nami sklepy obawiały się, że zamienimy ich w swoje magazyny, ale oczywiście nie jest to naszym celem. Teraz już wyraźnie widzą, że wszyscy na tym zyskują, włącznie z końcowym użytkownikiem, który ma po prostu krótszą drogę od pomysłu do zakupu - mówi w wywiadzie dla Money.pl Marcin Łachajczyk.
Unia Europejska badała ostatnio wpływ dominującej roli Google na rynek. W ocenie dyrektora Ceneo dobrze jest, że Bruksela zastanawia się nad różnymi regulacjami w tym obszarze, ale należy też sobie zadać pytanie, po co to się robi, jakie mogą być skutki takich zmian. - Moim zdaniem większym problemem jest to, że jakiś dobrze doinwestowany startup z Chin może wywrócić do góry nogami cały biznes w sieci - mówi Łachajczyk, który nie obawia się też bezpośredniej konkurencji ze strony Google w obszarze porównywania cen. Wyszukiwarka w USA i wielu europejskich krajach ma jeszcze jedną zakładkę, która to umożliwia.
- Poradzimy sobie. Jeżeli tylko Google Shopping pojawi się w Polsce, podejmiemy wyzwanie. Liczę, że wygramy z tą usługą dzięki zaufaniu naszych klientów i szerszemu wachlarzowi funkcjonalności, które proponujemy. Nie ma się co obrażać na konkurencję , trzeba po prostu umieć znaleźć swoje miejsce i zbudować swoje rynkowe przewagi - mówi w wywiadzie dla Money.pl Marcin Łachajczyk, dyrektor generalny Ceneo.pl.
źródło: Money.pl